Pantera rozniosła wczorajszego wieczora wszystko w pył. Pomiędzy zdjęciami, śpiewaniem i szaleństwem niewątpliwą atrakcją było obserwowanie podscenicznych szarży, ataków błyskawicznych, desperackich misji i desantów. Refleksyjne ballady leciały jak z rękawa a po pierwszych czterech numerach: A New Level, Mouth for War, Strength Beyond Strength i Becoming niezgorszym pomysłem byłoby zapewnienie łopat na zbieranie zębów i kilkunastu dodatkowych sanitariuszy. Dalej filozoficzna atmosfera zadumy trwała w najlepsze i mimo, iż przy ciosach typu SN pt.2 czy Domination nagłośnienie nieco się rozjeżdżało, to przy żelaznej klasyce pokroju Walk czy Cowboys From Hell wszystko bujało, jak trzeba.
Wielkie brawa dla pomysłu wprowadzenia 20% ulgi dla posiadaczy biletów w niektórych obiektach w okolicy Hali - zagwarantowało to niezwykle udane aftery oraz wymianę pokoncertowych wrażeń do samego rana.