Transgraniczny festiwal muzyki Strefa „Inne Brzmienia” trwa w najlepsze, czas mija szybko a klimat całego przedsięwzięcia nie znika ani na chwilę. We wtorkowy wieczór, dzień po magicznym Osjanie odbył się kolejny koncert w klasztorze Dominikanów-tym razem była to Martyna Jakubowicz, która przez półtorej godziny zaprezentowała swoje największe przeboje wolności.
Początkowa organizacja przebiegała sprawniej niż w dniu poprzednim. Około 20:30 można było jeszcze spokojnie, bez kolejki wejść na teren klasztoru oraz kupić bilety, wyłącznie jednak na miejsca stojące. Z głośników dobiegał spokojny śpiew Waglewskiego a same sceniczne instrumenty były bardziej ascetyczne niż na Osjanie. Gdy na scenie, kilka minut po 21:00 tradycyjnie pojawił się Mirek Olszówka oraz o.o. Robert było jasne, że zaczyna się kolejne muzyczne wydarzenie. Dyrektor Festiwalu wspomniał, że dzisiejszy koncert to dla niego wielki zaszczyt, z twórczością Martyny wiąże go bowiem wiele pięknych wspomnień. Nic dziwnego, piosenkarka, gitarzystka i autorka tekstów występuje na deskach scenicznych nieprzerwanie już dobre 30 lat. Na przestrzeni lat koncertowała i nagrywała z wieloma postaciami polskiej sceny muzycznej, m.in. z Jackiem Skubikowskim, grupą Dżem czy Zbigniewem Hołdysem.
Artystka weszła na scenę w towarzystwie trzech muzyków: Pawła Mikosza (bas), Jana Gałacha (skrzypce, cajon) oraz Łukasza Matuszyka (akordeon). Na uwagę zwracała zwłaszcza gra tych pierwszych ale o tym za chwilę. Pierwszy raz słyszałem na żywo Jakubowicz, mało tego, pierwszy raz w ogóle usłyszałem więcej niż jej jeden znany chyba wszystkim wszem i wobec szlagier o betonowych domach i wolnej miłości. Po usłyszeniu koncertu mogę powiedzieć kilka rzeczy: od strony muzycznej całość zaprezentowała się przyzwoicie, były to po prostu spokojne, kameralne, bluesowo-folkowe klimaty dla słuchacza w średnim wieku. Nie było tu orientalnych czarów Osjana ani bogactwa instrumentarium i wielkiego show, które prezentuję kilka innych rodzimych wokalistów podobnego nurtu. Nie miało tak być. Jestem przekonany, że właśnie o taką skromną, wyciszoną atmosferę muzykom chodziło. Mnie osobiście najbardziej zaciekawiło jednak nie to jak Jakubowicz gra i śpiewa ale Co i O czym śpiewa. Teksty piosenek uważam zdecydowanie za najmocniejszy punkt tej artystki. Obfitują one w bardzo trafne, ciekawe i przede wszystkim proste życiowe rozważania o przemijaniu, utratach bliskich, ludzkim zakłamaniu, nieszczęśliwej miłości aż po bezgraniczną afirmację życia. Setlista tego wieczoru była taką małą podróżą bo wszystkich tych rejonach. Występ rozpoczęły „Małe nadzieje”, w których zespół powoli akompaniował na tle profesjonalnego i dobrego oświetlenia, następnie usłyszeliśmy „Nie wiadomo skąd wieje wiatr”, „Rosa taka sama od lat” i pogodną „Na jednej skaczę nodze”, którą piosenkarka zadedykowała swojemu rozchwianiu wewnętrznemu. Przy pierwszych taktach „Domu zachodzącego słońca” wśród publiki rozległy się gromkie brawa, które towarzyszyły i późniejszym kompozycjom wieczoru takim jak: „Gorąca sień”, „Kiedy będę starą kobietą”, „Gdyby nie nasz fart” aż po długo oczekiwany wspomniany przeze mnie przebój czyli „W domach z betonu nie ma wolnej miłości”. To jednak nie wszystko, gdy brawa umilkły podczas „Wiedza jest grzechem”, usłyszeliśmy bardzo fajną linie basu Mikosza a późniejsze utwory takie jak „Kretyni i osły”, dylanowskie „Pukam do nieba bram”„Ardżuna i Kriszna” czy „Młode wino” to jak dla mnie absolutny muzyczny popis jego i Gałacha. Gdy cała czwórka zeszła ze sceny, ponownie pojawił się Mirek Olszówka i uspokoił, że na pewno powrócą. Tak tez się stało przez co na bis usłyszeliśmy jeszcze „Stłucz szybę i wyrzuć klucz” oraz „Kołysankę dla Misiaków (chce ci dać trochę wiary w cud)”. Około 22:40 zabrzmiał ostatni akord.
Po koncercie można było nabyć płytę oraz dostać autograf w specjalnym pomieszczeniu obok ciekawej wystawy fotografii Tomasza Sikory. Zainteresowanie było wielkie, satysfakcja z koncertu także, a niektórzy jeszcze po koncercie nucili sobie pod nosem niektóre dźwięki i słowa.
Nieznany
electrolite.wm@gmail.com
Muzyczna 15
Warszawa, 00-001