Był sobie rok 2009. Blisko 3 lata musieliśmy wówczas czekać na nowe studyjne Therapy? Trzynasty album Irlandczyków nazwano "Crooked Timber" i bynajmniej liczba ta nie przyniosła pecha ani rozczarowania. Początkowe spojrzenie na okładkę, z charakterystycznym białym logiem, na tle czarnego tła pozwalała przypuszczać, że zawartość przyniesie powrót do najlepszych muzycznych dokonań z wcześniejszych lat. Duże oczekiwanie, a wynik?
Therapy? lubią robić rzeczy na przekór a ich wieloletnia dźwiękowa droga, łączenie stylów i pomysłów może przyprawić o zawrót głowy. To zespół niekonwencjonalny, który nie patrząc na aktualne muzyczne trendy, robi swoje, nierzadko zaskakując przy tym swoich wieloletnich słuchaczy. Tak właśnie było chociażby w przypadku poprzedniego wydawnictwo "One Cure Fits All", które w porównaniu z takimi, naprawdę ciężkimi jak na ten zespół "Suicide Pact - You First" czy chociażby "Never Apologise Never Explain" zaskoczyło duża ilością melodii i złagodzonym brzmieniem. Jaki jest "Crooked Timber"? Czymś pomiędzy.
Otwierający całość "The Head That Tried To Strangle Itself" zwraca uwagę bardzo dobrą produkcją z uwydatnioną linią basu, charakterystycznym, lekko „skradającym się” głosem Andy Cairnsa i oszczędnym refrenem. Jako otwieracz może jednak sprawiać wrażenie niedokończonego i przeciętnego. Na szczęście później jest lepiej, wiele się dzieje za sprawą ciekawego groove w "Enjoy The Struggle" i nieco industrialnego perkusyjnego klimatu "Clowns Galore" przywodzącego echa klasycznego kawałka "Teethgrinder". Utwór zainspirowany twórczością Samuel Becketta, tekstowo opisujący wieczne niezadowolenie społeczeństwa z danego im losu oraz pysze i chciwości, które dzięki temu wymykają się spod kontroli. Jest to dla mnie jedna z najlepszych rzeczy na płycie. Ciekawy wstęp, sprzężenia, połamana perkusja w zwrotkach i refrenie to Therapy? w najlepszej formie i jakie lubię najbardziej.
Dużo na tej płycie zmian, kontrastów, ale i podobieństw, ot chociażby takie "Exiles” z niepokojącym gitarowym wstępem, tajemniczymi pogłosami oraz jakby jego kontynuacja pod postacią tytułowego "Crooked Timber", dziwnego, hipnotyzującego kawałka. Późniejsze "I Told You I Was Ill", przypomina nieco klimaty z „One Cure Fits All”, uderza dobrym początkiem z dynamiczną perkusją, aby przejść w gitarową zabawę hałasem na tle rzetelnej współpracy basu i perkusji. "Somnambulist" to kolejny z mocnych momentów na płycie, ciekawa kompozycja, bardziej melodyjna i dynamiczna od trzech poprzednich, przy czym tym razem pierwszy plan należy się Cairnsowi. Chwila oddechu? Nic z tych rzeczy, "Blacken The Page" ma echa albumu "Nurse", krótki, nieco punkowy numer. Gdy dobiega końca rozpoczyna się prawdziwa prawie 16-minutowa jazda. Tak uważam, bo zamykające album dwa utwory traktuję jako całość. "Magic Mountain" to rzecz naprawdę urocza i co najważniejsze nie nużąca. Takich dźwięków na "Crooked Timber" jeszcze nie było a i w poprzednich wydawnictwach nie łatwo by się było ich doszukać. Chropowaty ciężki gitarowy wstęp przeradza się w przestrzenne post rockowe instrumentarium ze stopniowo rozbudowującym się motywem przewodnim. Największa niespodzianka i zarazem ciekawostka na albumie. Chwilę przerwy pomiędzy nim a późniejszym "Bad Excuse For Daylight " możemy uznać, za rzecz umowną, gdyż tak naprawdę linia dźwiękowa jest udaną kontynuacją i dopełnieniem.
W nasze ręce trafiła wówczas dobra, przemyślana płyta, która może w obozie zespołu wielkiej rewolucji nie uczyniła, ale i nie rozczarowała. Brudna, masywna gitara Cairnsa jak już kilka razy w historii zespołu się zdarzało, została zminimalizowana na rzecz świetnego basu Michaela McKeegana i perkusji Neila Coopera. Dobrze się tego wszystkiego słuchało, ale nadzieja na mocniejsze uderzenie na kolejnych albumach występowała jak najbardziej.
Wciąż mamy do czynienia z konsekwentnym, solidnym zespołem, o którym się pamięta.
Do Therapy? warto wracać, o nich pamiętać i pisać.
Ocena: 4,5/5
Nieznany
electrolite.wm@gmail.com
Muzyczna 15
Warszawa, 00-001