Jak zaczynać to z przytupem i ten sławny cytat z magazynu SPIN stanowi idealny otwieracz dla jednego z najlepszych dokumentów ostatnich kilkudziesięciu lat, a w przypadku muzycznej rewolucji jednego z miast w stanie Waszyngton – chyba najważniejszego. Można go obecnie znaleźć na streamingach co cieszy, gdyż prawie 30 lat temu zdobycie go na VHS było wielkim wyzwaniem.
Fabularny „Singles” Cameron’a Crowe'a z ’92 roku, mimo że przeciętny scenariuszowo sprytnie uchwycił środek boomu a „Hype!” stanowił dla mnie jego smutny epilog podszyty nerwem na działanie wielkich korporacji, mediów i wytwórni płytowych. W czasach, gdy mało co jest już w sztuce naturalne i nie przechodzi przez tysiące filtrów, kompromisów i szablonów, Grunge – bo tak go powszechnie, kontrowersyjnie, marketingowo zdefiniowano, stanowił ostatni prawdziwy muzyczny, globalny zryw i kopniak w obowiązujące trendy i zasady
Warto po tych prawie 30 latach wrócić do tego dokumentu, powspominać ludzi, których już nie ma a którzy muzycznie stworzyli rzeczy, które do dziś robią piorunujące wrażenie. Tylko popatrzcie i posłuchajcie koncertowego wykonania „Searching With My Good Eye Closed” Soundgarden, potupcie nóżką do przebojowych Fastbacks, Love Battery czy Flop, wyciszcie do pięknego „The River Rise” Lanegan'a, poznajcie wspaniałe, ikoniczne fotografie Charles'a Peterson’a itd.
Przekrój stylów, osobowości, wzajemna pomoc, przyjaźń i gigantyczny, globalny sukces dzięki odważnej i już wtedy nieszablonowej strategii twórców Sub Pop powoduje uśmiech na twarzy. Ogólnie, tego ostatniego nie jest jednak wiele pamiętając, że te dźwięki pełne gniewu, frustracji i depresji były w większości odzwierciedleniem samych jej twórców a finał najczęściej był wiadomy. Cena sławy? Nieprzystosowania? Seattle dało światu piękną muzykę, ale i stało się jednym z najmroczniejszych i najtragiczniejszych lokalizacji w jej historii.
Od zawsze miałem za złe, że pewnych rzeczy w tym dokumencie za mało, że nie wszystkie zespoły zostały należycie omówione (chociaż byłoby to raczej niemożliwe), wiem, że w grę wchodziły również inne powody, ale żal i tyle.